Odkryłem frajdę tam, gdzie się jej nie spodziewałem...
Jako mistrzowi gry słabo idzie mi granie "pod scenariusz". Śmiem stwierdzić, że fajnie wychodzi mi improwizowanie i budowanie napięcia "ad hoc". Zawsze wykładam się, jeżeli próbuję przeprowadzić jakiś konkretniejszy scenariusz, nawet kiedy w założeniu ma być prosty, banalny, oparty na stereotypach i kliszach. Tak też było jak jakiś czas temu przygotowałem, wydawało mi się najprostszą z możliwych, mini-intrygę i poprowadziłem dwóm różnym grupom erpegowców. Miał to być one-shot z gotowymi postaciami do wyboru skleconymi luźnie na podstawie Toolboxa, autorstwa Jagmina.